2501.ZONE
vast and infinite
Notatki | Radio NPW |
Receptury | MidModerna |
Sławomir Mrożek - Małe listy
Wędruję, ale już nie dlatego, żeby za następnym zakrętem ukazało się moje Jeruzalem. Wiedzieć, że ono jest - tyle tylko oczekiwać można. Ale gdzie? To pytanie traci już dawny sens. Trzeba by zmienić oczy, żeby je zobaczyć. Wędrowanie nie jest już pielgrzymką, skoro się nie zna świętego miejsca. Idzie się, to wszystko.
Ach, jakże wszyscy dookoła są głupi, ciemni, ograniczeni, jakże
wszyscy postępują odwrotnie niż (według mnie) powinni. Dla mnie
jest proste, jasne i oczywiste to, jak powinni się zachowywać,
myśleć, czuć, więc skoro tak się nie zachowują nie myślą i nie
czują, to znaczy: są głupi, bo nie rozumieją tego, co takie proste,
ciemni, bo nie widzą, co takie jasne, ograniczeni, bo myślą inaczej.
Ich ciemnota, głupota, ograniczenie są doprawdy irytujące. Dlatego
chodzę przeważnie zirytowany.
Wszystko wskazuje na to, że ja
tak samo irytuję każdego z osobna, co każdy z osobna irytuje mnie.
I z tych samych powodów. Wszyscy chodzą zirytowani.
Zachodzi
również przykre przypuszczenie, że oni tak samo mają rację, jak ja.
Bo przecież ja nie widzę tego, co oni widzą, oni zaś nie widzą tego,
co widzę ja. Być może robię jakieś głupstwo, którego nie widać ode
mnie, z mojego środka, za to widać je z zewnątrz, stamtąd gdzie
mnie nie ma. To samo odnosi się do nich.
Mój synu, twoje życie będzie takie jak to, co robisz w tej chwili, a nie jak myślisz.
W pierwszej połowie życia: za wszelką cenę być tam, gdzie mnie
nie ma.
W drugiej: nie wiem, gdzie jestem.
Później: kto?