2501.ZONE

vast and infinite



Notatki

Radio NPW

Receptury

MidModerna

Charles Bukowski - Kobiety

Kiedy się spuszczałem, miałem wrażenie, że tryskam spermą na wszystko, co przyzwoite, że ścieka ona nawet na głowy i dusze moich nieżyjących rodziców. Gdybym urodził się kobietą, z pewnością zostałbym prostytutką. Ponieważ jestem mężczyzną, nieustannie pożądam kobiety. Im dłużej tkwiła w rynsztoku, tym lepiej. A przecież kobiety - uczciwe kobiety - przerażają mnie, ponieważ w ostatecznym rachunku pragną mojej duszy, a ja chcę zachować dla siebie to, co z niej zostało. W gruncie rzeczy tęsknię za prymitywnymi dziwkami, odpornymi i nieokrzesanymi, właśnie dlatego, że niczego dobrego nie można się po nich spodziewać, a i one niczego nie oczekują. Kiedy odchodzą, człowiek nie odczuwa straty. A przecież jednocześnie pragnę kobiety łagodnej i wrażliwej, pomimo niesłychanej ceny, jaką przychodzi nieraz za to płacić. Tak czy inaczej, znajduję się na straconej pozycji. Silny facet zrezygnowałby z obu tych możliwości. Nie byłem jednak dostatecznie silny, toteż wciąż zmagałem się z kobietami, z samą istotą kobiecości.


Piliśmy przez cały dzień i wieczorem znów spróbowałem kochać się z Mindy. Z konsternacją odkryłem, że ma dużą cipę. Największy rozmiar. Nie zauważyłem tego poprzedniego wieczoru. Tragedia. Kobieta nie może mieć większej wady. Zasuwałem jak głupi. Mindy leżała pode mną i wyglądało na to, że jest jej przyjemnie. Na Boga, miałem nadzieję, że tak jest naprawdę. Zaczynałem się pocić. Rozbolały mnie plecy. Byłem rozgorączkowany, półprzytomny, niemal chory. Jej cipa robiła się coraz większa. Nic nie czułem. Tak jakbym próbował rżnąć wielką papierową torbę. Ledwie dotykałem ścianek pochwy. Koszmar, ciężka harówa bez żadnej nagrody. Czułem się jak potępieniec. Nie chciałem zranić jej uczuć. Rozpaczliwie pragnąłem osiągnąć orgazm. Wiedziałem, że to nie z powodu picia. Spisywałem się lepiej niż większość facetów zaglądających do kieliszka. Słyszałem, jak wali mi serce. Czułem, jak łomoce. Czułem je w piersi. Czułem je w gardle. Czułem je w głowie. Nie mogłem już dłużej. Sturlałem się z niej z jękiem.


Naprzeciwko siedziała zadbana dupeńka, czytając książkę. Sukienka podjechała jej do góry, ukazując zgrabne nogi obciągnięte nylonami i prawie całe uda. Dlaczego to robi? Trzymałem w rękach gazetę i wyglądałem spoza niej, zapuszczając żurawia pod jej sukienkę. Miała wspaniałe uda. Ciekawe, dla kogo je rozkłada? Czułem się głupio, filując tam ukradkiem, ale nie mogłem się powstrzymać. Ależ była zbudowana! Kiedyś była małą dziewczynką, pewnego dnia umrze, ale teraz pokazuje mi swoje uda. Cholerna dziwka, chętnie bym ją zerżnął, wsadził jej ten kawał pulsującego fioletu! Skrzyżowała nogi i sukienka podjechała jeszcze wyżej. Zerknęła na mnie znad książki. Nasze spojrzenia się spotkały. Jej twarz miała obojętny wyraz. Sięgnęła do torebki i wyjęła gumę do żucia, zdjęła opakowanie i włożyła gumę do ust. Guma była zielona. Żuła miarowo, a ja wpatrywałem się w jej usta. Nie obciągnęła sukienki. Wiedziała że się na nią gapię. Nie widziałem innego sposobu: otworzyłem portfel i wyjąłem 2 banknoty pięćdziesięciodolarowe. Podniosła wzrok, dostrzegła pieniądze i spuściła oczy. Wtedy na siedzenie obok mnie klapnął jakiś grubas. Miał bardzo czerwoną twarz i potężny nos. Ubrany był w jasnobrązowy dres. Pierdnął donośnie. Kobieta obciągnęła sukienkę, a ja schowałem pieniądze. Mój kutas sflaczał, wstałem i poszedłem napić się wody.

Charles Bukowski - Kobiety