2501.ZONE
vast and infinite
Notatki | Radio NPW |
Receptury | MidModerna |
Jerzy Urban, 1933 - 2022
Dzieciństwo miałem trudne, ponieważ w odróżnieniu od rówieśników
nie chciałem zostać szoferem lub strażakiem, ale papieżem. Koledzy
zostali szoferami lub strażakami, tymczasem moja kariera nie potoczyła
się wedle chęci. Dziennikarzem zrobił mnie zbieg dwóch okoliczności.
Okoliczność pierwsza polegała na tym, że jestem źle urodzony: tatuś
miał znajomości tylko na ówczesnym Wydziale Dziennikarskim Uniwersytetu.
Okoliczność zaś druga polegała na tym, że zaraz mnie stamtąd
wyrzucono. Dzięki temu nie straciłem zdatności przynajmniej do
najłatwiejszego z zajęć.
Miewałem ambicje, żeby stać się
poważnym publicystą, i to się udało. Co prawda rzeczy zakrawane na
poważne - czytane są potem z ubawieniem, ale za to moje wyroby mniej
serio przyjmowane są z powagą, której i tym razem od Czytelników
oczekuję. Czasem przeliczałem się nieco, przyzwyczajony, że to, co
robię serio, każdego może tylko śmieszyć. Ale w końcu, mój Boże, w
Polsce… Najwyżej można stracić pracę.
Jestem zdrowy.
Wiedzie mi się pysznie. Będę żył długo i dobrze. Stwierdzam to z
dumą, bo świadom, że ostatnie zdania stanowią największą prowokację,
jakiej ktokolwiek piszący dopuścił się u nas wobec czytających.
Jerzy Urban
syn Jana i Marii z domu Brodacz
ur. w Łodzi
3 VIII 1933 r., zam. w Warszawie, prac. umysłowy, zatrudniony w
tyg. “Polityka”
Jerzy Urban, Kolekcja Jerzego Kibica, Wydawnictwo Literackie 1972