2501.ZONE
vast and infinite
Notatki | Radio NPW |
Receptury | MidModerna |
Risotto (przepis podstawowy)
Risotto to kulinarny symbol północnych Włoch. Jest tam dokładnie tak samo popularne jak pasta na południu. Trudno się dziwić. Zarówno pastę, jak i risotto da się przyrządzić w pół godziny i nie potrzeba do tego szczególnych umiejętności kulinarnych. Oba dania mają setki wersji codziennych i odświętnych, wszystko zależy od składników
10 zasad przyrządzania risotto
No,
dobrze, ale skąd w ogóle ryż we Włoszech? Sprowadzili go Arabowie,
którzy w X wieku kontrolowali Sycylię. Ale Sycylijczycy jakoś nie
chcieli docenić białych ziarenek. Zresztą może na południu Włoch
było po prostu za sucho i za gorąco na zakładanie upraw? Kto wie.
W każdym razie ryż wędrował sobie powolutku coraz bardziej na północ,
i na północ, a dopiero w XIV czy może XV wieku w Lombardii powstały
pierwsze pola ryżowe. I właśnie dzięki ryżowi Lombardczycy przetrwali
głód, który zapanował po epidemii dżumy. A choć Lombardia jest
obecnie jednym z najbogatszych regionów Italii, wydaje się, że jej
mieszkańcy nie zapomnieli o tym do dziś.
Aby zrobić dobre risotto, wystarczy znać jeden, jedyny przepis. Nic więcej, naprawdę. Najpierw trzeba rozgrzać w garnku tłuszcz i zeszklić na nim nieco posiekanej cebuli. Potem należy wsypać ryż, zamieszać, poczekać, aż zrobi się szklisty, wlać chochelkę wina lub bulionu i podgrzewać, stale mieszając, aż ryż wypije płyn. Dolać kolejną chochelkę, znowu mieszać i czekać, aż płyn zniknie. I tak dalej, aż ryż będzie gotowy. Wtedy można dodać ser i inne składniki, ostatni raz wymieszać i podawać natychmiast. Proste, tylko tego mieszania strasznie dużo.
Aby zrobić risotto genialne, należy wiedzieć nieco więcej. Dobry włoski kucharz nigdy nie zapomina o kilku regułach, które można by określić jako risottowy dekalog. Oto one:
Po pierwsze ryż
Musi być włoski. Nie basmati, nie jaśminowy, nie dziki, nie chiński,
nie tajski. Nie. Jeśli uprzesz się i zrobisz risotto według wszelkich
reguł sztuki, a użyjesz ryżu długoziarnistego, wyjdzie ci pilaw.
Nie przeczę, może nawet niesamowicie smaczny pilaw, ale przecież
wciąż nie risotto. Ryż włoski ma dość duże, owalne ziarenka. Weź
jedno do ręki i dobrze mu się przyjrzyj. Zobaczysz, że na wierzchu
jest gładziutkie i lekko opalizujące, z białym środkiem. Ten środek
Włosi nazywają go perła jest dość dobrze widoczny w surowym
ziarnie. Po ugotowaniu pozostaje jędrny, czyli al dente tak, tak,
właśnie jak makaron mimo że zewnętrzna warstwa ziarna robi się
miękka i kremowa. W naszych sklepach można kupić ryż Arborio z
dużymi, niemal okrągłymi ziarnami i nieco drobniejszy Carnaroli,
którego ziarna są raczej owalne. Jeśli kupisz któryś z nich, zrobiłeś
już pierwszy krok w dobrym kierunku.
Po drugie wino
Może być, ale nie musi. Bo do przyrządzenia risotta wystarczy
jakikolwiek płyn, teoretycznie można je ugotować nawet na wodzie
(fuj). Ale wino daje risottu - jeśli wolno mi użyć poetyckiego
określenia - głębię. Nadaje charakter, poprawia smak i aromat.
Dlatego mało jest przepisów “nie-winnych”. Wino wlewasz
do risotta zaraz po tym, jak zeszklisz ryż. Dopiero do lekko pijanych
ziarenek możesz stopniowo dodawać bulion. Dobrze, ale jakie wino
najlepiej nadaje się do risotta? Przeważnie białe, wytrawne. Na co
dzień jakiekolwiek wino stołowe, ale jeśli risotto ma zachwycić
gości, oczarować ich, użyj wina dobrego, najlepiej tego samego,
które podasz potem do kolacji. W końcu to tylko jeden kieliszek,
nie taka wielka znowu rozrzutność. Ale warto zaznaczyć, iż białe
wino nie zmonopolizowało kwestii risotta - w Piemoncie jest to na
przykład czerwone Barbera, a w szwajcarskim Lugano - najczęściej
Merlot. Ja wybrałabym Merlot, bo jest to wino o niskiej zawartości
tanin, za to o szlachetnym smaku i bardzo aromatyczne.
Po
trzecie bulion
Kluczowy dodatek. Może sprawić, że risotto
będzie znakomite albo do wyrzucenia. Jeśli się śpieszysz, użyj
bulionu z kostki, najlepiej warzywnego lub łagodnego drobiowego,
bo wołowe mają zbyt intensywny smak. Do risotta z owocami morza
można dodać bulionu rybnego - widziałam już taki w naszych sklepach.
Jednak jeśli jesteś prawdziwym smakoszem i masz więcej czasu,
najlepiej ugotuj domowy rosołek. O takim smaku, jaki ci odpowiada,
z właściwą ilością przypraw oraz - na Boga! - nie tak słony jak
buliony z kostki. Generalna reguła brzmi: bulionu powinno być trzy
razy więcej (objętościowo), niż ryżu. Krótko mówiąc - szklanka ryżu
wypije trzy szklanki bulionu. I jeszcze bardzo ważna sprawa: bulion
musi być przez cały czas gotowania risotta bardzo gorący! Najlepiej
ustawić go obok garnka z ryżem na malutkim płomieniu.
Po
czwarte tłuszcz
Cebulki, a najlepiej szalotki, które dodają
smaku każdemu risottu, musisz na czymś podsmażyć. Właściwie tylko
lekko zezłocić, czyli zeszklić. Kwestia owego tłuszczu dzieli Włochów
na dwa wrogie obozy. Jedni smażą na oliwie (ekstradziewiczej,
toskańskiej, oczywiście), drudzy na maśle. Na szczęście istnieje i
trzecia szkoła. Wymyśliła ona rozwiązanie kompromisowe, które -
przyznaję - odpowiada mi najbardziej. W garnku rozgrzewa się trochę
oliwy i wrzuca do niej kawałeczek masła. Czyli Bogu świeczkę i
diabłu ogarek. Nie pali się jak masło, a wciąż można wyczuć delikatny
śmietankowy smak.
Po piąte sposób pracy
Łatwo jest
zrobić risotto, ale nie jest to potrawa dla niepokornych, którzy
nie zamierzają podporządkować się wskazówkom zawartym w przepisie.
Musisz pamiętać, że pierwszy etap pracy to staranne
“zaimpregnowanie” ryżu (to określenie z cudownej książki
“Italian Food” Elizabeth David). Dokładnie o to chodzi.
Każde ziarenko musi być otoczone warstewką tłuszczu i wymieszane z
cebulką. Dopiero wtedy wlewasz wino - kieliszek - a potem rozpoczynasz
dodawanie gorącego bulionu. Nie wolno ci także - pod żadnym pozorem!
- wlać naraz całego bulionu. Robisz to stopniowo, po chochelce. Po
dodaniu każdej porcji mieszasz tak długo, aż ryż wszystko wypije.
I od początku.
Po szóste właśnie mieszanie
Nie lubisz
mieszać? To nie mieszaj, trudno. Ale zrezygnuj z risotta i zrób,
dajmy na to, spaghetti albo kurczaka. Bo jeśli nie będziesz mieszać
ryżu, przywrze ci do dna rondla i się przypali. Weź drewnianą łyżkę,
a jeszcze lepiej długi drewniany widelec z trzema zębami. Mieszaj
delikatnie, bo porozgniatasz ziarenka i zrobi się purée. Czy musisz
mieszać cały czas? Nie, to też byłaby przesada. Ari Weinzweig,
amerykański smakosz i znawca risotta, napisał kiedyś, że w czasie
przerw w mieszaniu można przyrządzić sałatkę. Idzie to tak. Płuczesz
sałatę, mieszasz risotto. Osączasz i osuszasz listki, mieszasz
risotto. Kroisz pomidora i ogórka, mieszasz risotto. Łączysz
przygotowane składniki w misce, mieszasz risotto. Skrapiasz sałatkę
oliwą i octem, dodajesz kilka oliwek, mieszasz risotto. No właśnie.
Po siódme pozostałe składniki
Są trzy rodzaje. Zadaniem
tych z pierwszej grupy jest dodanie smaku całej potrawie. To na
przykład seler, marchewka, koper włoski. Trzeba je drobniutko pokroić
i podsmażyć już w pierwszym etapie, razem z posiekaną cebulką lub
szalotkami. Druga grupa produktów odpowiada za zapach risotta, i
te najlepiej ugotować w bulionie. Jeśli chcesz, aby twoje risotto
pachniało grzybami, zrób bulion grzybowy, jeśli chcesz, by było
ziołowe, dodaj do wywaru bouquet garni. Taki bukiecik zrobisz na
przykład z łodygi selera naciowego, listka laurowego, gałązki
tymianku i natki. Jeśli zaś zamierzasz przygotować klasyczne risotto
alla milanese, rozpuść w bulionie kilka nitek szafranu. I wreszcie
trzecia grupa. Jest szczególnie ważna, bo tworzą ją składniki, które
widać w gotowej potrawie. Dodaje się je do prawie gotowego risotta,
na 2-4 minuty przed końcem gotowania. Mogą to być warzywa, oliwki,
mięso, drób, ryby, grzyby, orzechy, zioła, oliwki, owoce morza.
Oczywiście przyprawy. Czyli praktycznie wszystko. Jest tylko jeden
haczyk: nie możesz użyć wszystkiego naraz. Tak jak wszędzie, również
i tu ważny jest umiar. Najlepsze efekty osiąga się z dwoma, najwyżej
trzema dodatkami. Trzeba także dobrać takie, które pasują do siebie
smakiem. Na przykład gorgonzola i orzechy włoskie. Albo papryka i
piniole. Albo łosoś i szafran. Zresztą - każdy może wymyślić sobie
takie dodatki, które właśnie jemu smakują najbardziej. Bo risotto
to danie autorskie.
Po ósme parmezan
To nie jest jakiś
tam dodatek. To absolutnie konieczny składnik prawie każdego -
porządnego lub choćby tylko poprawnego - risotta. Orzechowy, słodkawy,
a przy tym na tyle słony, aby risotta nie trzeba było dosalać - oto
jest prawdziwe ukoronowanie risotta. Trzeba tylko pamiętać, że zły
parmezan może wszystko zepsuć. Opowiadał mi kiedyś znajomy -
perfekcjonista i wielbiciel dobrej kuchni - że w czasie wakacji
postanowił zrobić włoską kolację dla kumpli, z którymi wyjechał na
piknik. Wysłał ich na grzyby, a gdy pojawili się z pełnymi koszami,
przyrządził w kociołku nad ogniskiem klasyczne risotto według
wszelkich reguł sztuki. Dodał podduszone grzyby i już, już miał
wsypywać parmezan, gdy okazało się, że nie ma świeżego. Był tylko
taki torebkowy, już starty. Mój znajomy nie miał na tyle siły
przekonywania, aby wyjaśnić głodnym kolegom, że gotowe risotto
należy wyrzucić z uwagi na niewłaściwą jakość sera. Dodał, co było,
wszyscy zjedli. Ale do tej pory wspomina tamto zdarzenie z wyraźnym
niesmakiem.
Po dziewiąte masełko
Dodajesz je już po
parmezanie. Włosi nazywają ten proceder “mantecatura”.
Nie rezygnują z niego nigdy, bo świeże, pokrojone na kawałeczki,
zimne - to bardzo ważne - masło delikatnie powleka ziarna ryżu,
oddzielając je od siebie, a jednocześnie podkreślając kremowy smak
i gładkość. Szwajcarzy oraz Włosi z najdalszej północy dodają jeszcze
nieco gęstej śmietany, ale to już chyba przesada. Risotto i tak
jest bombą kaloryczną. Chociaż może zimą, po nartach, kto wie…
Po dziesiąte świeżość
Po zdjęciu z ognia możesz risotto
przykryć i pozwolić mu “dojść” przez minutę lub dwie.
Ale nie za długo. Bo z risottem jest jak z sufletem.
To goście na nie czekają, nie ono na gości. Zimne jest niesmaczne, a odgrzewane - to nie polski bigos! - jeszcze gorsze. Na pięć minut przed końcem gotowania wszyscy zawiązują serwetki pod brodą, a gospodarz napełnia kieliszki dobrze schłodzonym białym winem. Milkną rozmowy, wszyscy w skupieniu czekają na wielkie wejście. Jest. Kremowe, aromatyczne, delikatnie parujące. I co - warto było poczekać?
Artykuł przygotowany na podst. tekstu “Risotto Rules. Rice is the Key” autorstwa Ariego Weinzweiga.